Jak zgasić nauczyciela?
Poniżej kilka ciekawszych przykładów.
Jeśli jesteś facetem:
Nauczycielka: Masz pałę.
Ty: Wiem, i to jaką.
Ty: Proszę Pani, dzwonek!
Nauczycielka: Dzwonek jest mój.
Ty: To niech Pani zmieni melodię, bo ta stara jest.
Nauczyciel: Dzwonię do twoich rodziców!
Ty: Niech Pan z mojego dzwoni, do nich mam darmowe.
Nauczycielka: Czwarta ławka za drzwi!
Wy: Krzesła też?
Nauczyciel: Idziesz ze mną do dyrektora!
Ty: A co sam się Pan boi? Taki chłop?
Nauczycielka: 3 ławka, mam tam do was przyjść?
Ty: No pani wybaczy ale nie zmieścimy się we trójkę
Nauczycielka: Dzwonię do rodziców!
Ty: Niech pani spyta co dziś na obiad..
Nauczyciel: Ucz się ucz bo nauka to potęgi klucz. Kto ten klucz zdobędzie…
*PRZERYWASZ*
Ty: Ten woźnym będzie ;D
Nauczyciel: Masz pracę domową?
Ty: Tak..
Nauczyciel: To pokaż..
Ty: Błogosławieni Ci którzy nie zobaczyli a uwierzyli
Nauczyciel:Dlaczego się malujesz? Jesteś jeszcze za młoda.
Ty: A dlaczego pan się maluje? Przecież jest pan facetem
Nauczyciel: Dlaczego się spóźniłeś ?
Ty: Bo na naukę nigdy nie jest za późno.
Nauczycielka:Dlaczego słyszę rozmowy?
Ty: Bo pani ma uszy.
Nauczycielka:Skoro jesteś taki mądry to poprowadź za mnie lekcje
Ty:Nie ma sprawy. Dzieci, pakujemy się i do domu!
Nauczycielka: Wstań i idź znajdź waszą wychowawczynię bo ja już sobie z wami rady nie daję.
Ty: *wstajesz, wychodzisz i wracasz pod koniec lekcji mówiąc: „znalazłem ją”
Nauczycielka: I kiedy Pani przyjdzie?
Ty: A to miałem ją zawołać?
Okej, a teraz będzie pogadanka wychowawcza.
Teksty fajne, wesołe, ale czy serio były używane? Może kiedyś przez kogoś tak, jednak nie skończyło się to dla niego za dobrze. Mimo, że wydaje się nie jednemu uczniowi, iż może sobie w szkole pozwolić na wszystko, to jednak od osoby do której będziesz mówić te teksty zależy, czy przejdziesz dalej z klasy do klasy i kiedyś wyjdziesz ze szkoły jako absolwent. Tak dla przypomnienia. Nie mówię, że nauczyciele nie proszą się, bo robią to nie raz, tak było, jest i będzie.
Nic na to nie poradzimy, proszą się, bo wiedzą, że mogą sobie pozwolić na to i owamto. A wy nie możecie nic z tym zrobić. Czekają na chwilę gdy wy wybuchniecie, aby was usidlić i mścić się do końca edukacji w szkole. Czyż to nie cudowne? Jesteśmy tak przez nich „kochani”… Jednak wciąż nie wolno nam ich „zgasić”. Taki pech, niestety. Polecam jednak odreagowywać stres i nerwy pisząc teksty i dialogi pod tytułem „Jak zgasić nauczyciela”, powinno pomóc. Ale PISAĆ! P-I-S-A-Ć!
Pod żadnym pozorem nie używać w praktyce, czy wysyłać im w dziwnych liścikach.
No. Koniec wychowawczej części. Wracamy do czytania różnych ….gaśnic.
Nauczyciel: Jutro spotkam się z twoimi rodzicami.
Ty: A co, przyjaciół Pan nie ma?
Nauczyciel: Dlaczego tak brzydko piszesz?
Ty: To moja czcionka.
Nauczyciel: Jest 15 minut po dzwonku. Dlaczego się spóźniłeś?
Ty: Jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy.
Nauczyciel: Zapraszam do odpowiedzi numer 6.
Ty: Czy można odrzucić zaproszenie?
Nauczyciel: Ktoś ciebie pytał?
Ty: Tak, teraz Pan.
Nauczyciel: Dlaczego się spóźniłeś?
Ty: Przecież dzwonek jest dla nauczyciela.
Nauczyciel: Gdzie leży Krym?
Ty: Na ciastku.
Nauczyciel: Zgłaszałeś nieprzygotowanie?
Ty: Tak.
Nauczyciel: Nie słyszałem.
Ty: I tak mnie Pan słucha.
Nauczyciel: A więc…
Ty: Proszę Pana czy można być ukaranym za coś czego się nie zrobiło?
Nauczyciel: Oczywiście, że nie.
Ty: To dobrze, bo nie mam zadania.
Nauczyciel: Czemu nie masz pracy domowej?
Ty: Mam prawo zachować swoje życie domowe dla siebie.
Nauczyciel: Dlaczego kolejna 1 z historii?
Ty: Historia lubi się powtarzać.
Nauczyciel: Dlaczego nie masz zrobionego zadania domowego?
Ty: Bo cyfry się zbuntowały.
Nauczyciel: Ja sobie takiego zachowania nie życzę!
Ty: Ale to nie jest koncert życzeń.
Nauczyciel: Nie noś tak krótkiej spódniczki.
Ty: Nie sypiaj z ministrantami.
Nauczyciel: 5 ławka do dyrektora!
Ty: Trochę ciężka, ale doniosę.
Nauczyciel: Czemu nigdy nie masz zadania domowego?
Ty: Według punktu 6 kodeksu praw dziecka, mam prawo mieć swoje tajemnice.
Nauczyciel: Jesteś mądry jak woda w kiblu.
Ty: Ja pić jak Pan wody z kibla nie zamierzam.
Nauczyciel: Myślicie, że nie mam co robić, tylko sprawdzać wasze kartkówki?
Ty: To po co je Pan robi?
Nauczyciel: Ławka 7! Przeszkadzam wam?
Ty: Tak, może Pan wyjść.
Nauczyciel: Tam jest kosz.
Ty: Nie mam piłki.
Nauczyciel: Wyciągamy…. książki.
Ty: Chowamy… zeszyty.
Nauczyciel: Trzeba się było nauczyć.
Ty: Trzeba było nie pytać.
Nauczyciel: Nie dyskutuj ze mną! Nie jestem twoją koleżanką!
Ty: Wiadomo, mam dobry gust. Moje koleżanki są ładne, mądre i młode.